Więźniowie własnych umysłów
Szczuci w złotych klatkach
Gdzieś pomiędzy gwiazdami
Zawieszeni w czasie
Bezdomni w bezkresie
Zbyt daleko zaszli
I zbyt mało widzieli
Samotne echa odbijają się
Puste przestrzenie pełne zimna
Szeptają własne historie
Za którymi tak im tęskno
Niebezpieczeństwo staje się rutyną
Ścielą łoża z wygasłych marzeń
Tak pierwotnie pragnąc powrotu
Do ojczyzny, której nie ma
Zrodzeni by umrzeć
Tracąc własny czas
Sami wybierają sobie koniec
Plując na ostatnią z bram
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz