Żyjąc w betonowych klatkach
Okowy
Przyglądając się kolorowym ekranom
Okowy
Snując się samotnie po mieszkaniach
Okowy
Strzelając sobie w głowę
Okowy
Czy tego pięknego dnia się ich pozbędę?
Pękają głuchym łoskotem
Ześlizgują się z moich kostek
Teraz jestem wolnym człowiekiem
Nareszcie jestem wolnym człowiekiem
Tańcząc przy ognisku
Wolność
Śmiejąc się ze świata
Wolność
Łamiąc schematy
Wolność
Głaszcząc kolibra
Wolność
Czy tej gwieździstej nocy ją zatrzymam?
Głucho zatrzaskują się
Moje kostki tak skrępowane
Teraz jestem niewolnikiem
Nareszcie jestem niewolnikiem
Walcząc z własnym cieniem
Desperacja
Łapiąc dym gołymi rękami
Ostateczność
Śpiewając martwym ptakom
Melancholia
Upadając na grobach ideałów
Życie
Ze skrajności w skrajność
Codziennie nowe okowy
Czy ktokolwiek znajdzie od nich klucz?
Czy ktokolwiek zdejmie je na zawsze?
niedziela,
15
źd
Okowy
Autor:
Osobliwość
/ Etykiety:
Filozoficznie +
Melancholijnie +
Poezja +
Problemy ogółu
/ Brak komentarzy
/
Edit post
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz